6.03.2016

„Zakład”

Drżące usta sunęły po delikatnej skórze mężczyzny, dokładniej poznając jej strukturę. Nie potrafił nacieszyć się tym ciepłem, smakiem i miękkością, pragnąc więcej i więcej. Blondyn domyślał się, że jego pożądanie było jednostronne, aczkolwiek nie przeszkadzało mu to w tym, by kontynuować powolne i drażniące pieszczoty po szyi przyjaciela. Gdyby tylko mógł, to Uzumaki dawno zerwałby z niego ten zbędny materiał koszulki i zgłębił się dalej ze swoimi ustami oraz językiem, który to zaraz rozpoczął naznaczanie mokrego śladu za sobą. Było to swojego rodzaju narkotykiem dla błękitnookiego. Mówi się, że jak się czegoś raz zakosztuje, to się już nie przestanie; była to najczystsza prawda w tym przypadku. Od dawien dawna Uzumaki pragnął naciągnąć Sasuke na to, by dał się dotknąć lub chociaż trochę polizać. A teraz - wreszcie! - miał do tego święte, przenajświętsze prawo. 
- Musisz się postarać. - Pokręcił demonstracyjnie głową Uchiha, patrząc na przyjaciela spod przymrużonych powiek. - Jeżeli myślisz, że mi się to spodoba, to się grubo mylisz. - Westchnął, chcąc podkreślić to, że zamiast dźwięków aprobaty są odgłosy znudzenia. Chociaż to była półprawda z tym kompletnym nudzeniem się.
- Zamknij się, no. - Naruto odczepił się od jego aksamitnej skóry. - Zakład, to zakład. Nie poddam się, nie licz na to.
Do teraz Sasuke zastanawiał się, jak mógł zgodzić się na tego typu rodzaj zakładu. Pomimo tego, że z wczorajszej imprezy urodzinowej Sakury nic nie pamiętał, w przeciwieństwie do Naruto, to - na litość boską - nie mógł się do takiego stopniu schlać, żeby iść na takie układy. 
- Te, Sasuke! Myślisz, że nie dam rady sprawić, byś jęczał jak prostytutka?! - grzmiał Naruto cały czerwony na twarzy jak pomidor. Bynajmniej nie z powodu rozpoczętego tematu.
- Powodzenia, idioto - skwitował Uchiha, biorąc ostatni łyk alkoholu do ust. - Jako że przegrasz, bo to pewne, to będziesz musiał podejść do swojej Sakurki i ją klepnąć wiadomo-gdzie. Ale to porządnie. Już widzę, jak wracasz z połamanym ryjem. - Nie krył się z wielkim rozbawieniem.
- Ach, tak?! Za to ty będziesz na moje zawołanie do końca tygodnia! Będziesz robił wszystko - złapał go za koszulę, przyciągając do siebie - co ci karzę. Zro-zu-mia-no? - przeliterował, rzucając tym samym wyzwanie swojemu kumplowi. 
I tak to się zaczęło. W tamtej chwili Sasuke było na rękę, kiedy rozpocznie się ten cały cyrk na kółkach, ale wtedy nie myślał o konsekwencjach. Był tak samo głupi jak blondyn, który obecnie starał się ze wszystkich sił doprowadzić Sasuke do odczuwania przyjemności z ich dziwnego i niezrozumiałego spotkania. 
To nie tak, że Uchiha nie znosił blondyna. Uważał, że są odmiennymi światami. Jak woda i ogień, światło i mrok, dzień i noc. Choć nie dogadywali się za często, to obydwoje twierdzili, że jest w tym coś pociągającego; kto się lubi, ten się czubi. No i było o czym gadać całymi dniami, gdy się spotykali w barze, czy to na placu zabaw, który świecił pustkami od kilku lat praktycznie cały w ruinie. Każdy miał co innego do powiedzenia, uzupełniając nawzajem ciekawe informacje z ich świata towarzyskiego. Sasuke i Naruto nie musieli też za dużo mówić, by się porozumieć. Bez problemu potrafili odgadnąć własne uczucia, troski, zmartwienia, marzenia i radości. Choć wystarczyła mała iskra, by rozpętać między nimi piekło, to pomimo tego obydwoje uważali, że w tym wszystkim jest coś pięknego. Jeżeli rozdzieliłoby się tę dwójkę, to prawdopodobnie zaraz zaczęliby za sobą tęsknić. Tylko że... w przeciwieństwie do Naruto, Sasuke bardziej ukrywał tę oczywistą prawdę. Z natury był małomówny, niedostępny dla innych, toteż mówienie o tym i przyznawanie się otwarcie do tego było dla niego niemożliwe. Prędzej od blondyna usłyszałoby się, że są najdroższymi kumplami i oddaliby życie za siebie, aniżeli od wiecznie zamkniętego w sobie Uchihy. 
Możliwe, że przez tę więź, która ich łączyła, Sasuke nie zdecydował się na dość oczywisty ruch, aby wycofać się z tego chorego zakładu. Sumienie podpowiadało mu, że blondyn w głębi duszy sam tego pragnął, ale jak znał tego idiotę, to nigdy nie przyznałby się akurat do czegoś takiego. A Uchiha chciał tylko sprawdzić, czy te przypuszczenia odnośnie jego przyjaciela były prawdziwe; sam nie wiedział, co zrobiłby w przypadku, gdyby to wszystko okazało się najczystszą prawdą. Jednakże... Naruto nie potrafił ukryć własnych uczuć - to była firmowa umiejętność bruneta - toteż dziwił się, że ten nie wykazywał się ogromną fascynacją i podnieceniem. 
Naprawdę, zadziwiasz mnie, Naruto.
Natomiast Naruto nie skupiał się obecnie na ukazywaniu własnych przeżyć. Obecnie starał się, aby jego ruchy doprowadziły Uchihe do obłędu, a jak można było zauważyć - nie robiło to na nim żadnego wrażenia. Tak przynajmniej się zdawało Uzumakiemu, który z nieukrywanym niezadowoleniem, ściągnął z niego bordową koszulkę, tylko po to, by nareszcie dorwać się do jego torsu, brzucha i brodawek, które aż prosiły się o mocną dawkę pieszczot.
- Nie poznaję cię - rozpoczął temat, bo Uchiha nie mógł znieść tej ciszy przerywanej oddechem blondyna.
- To poznaj mnie na nowo, co za problem. - Wzruszył ramionami, przystawiając usta w pobliżu sutka chłopaka. Uśmiechnął się z duszy złośliwie, zahaczając zaraz językiem wypukły punkt. Ton głosu mężczyzny wydawał się bardzo poważny, niepodobny do nierozsądnego blondyna.
Uchiha mocno zacisnął wargi, starając się nie dać po sobie znać, że ten ruch cokolwiek zmienił. Powoli domyślał się, że to wszystko nie mogło być przypadkiem i że naprawdę Uzumakiemu na tym zależy; na tej bliskości. Już nie raz miał okazję doświadczyć czegoś podobnego, gdy ten półprzytomny na koloniach potrafił go przytulić albo jak był pijany i o mały włos, a usta blondyna zetknęłyby się z brunetem. Ale takie sytuacje Sasuke tłumaczył niewiedzą kolegi o bożym świecie, a co dopiero o jego czynach. 
- Już cię poznałem. Dzięki za otworzenie mi oczu, skarbie - ostatnie słowo dodał z niejaką ironią, łapiąc blondasa za ramiona, by tylko go przewrócić na bok. - Ten zakład to pretekst, co? Poznałem to po twoim tonie głosu i odpowiedzi. Wiesz, że przede mną nic nie ukryjesz. Bycie pijanym ci nie służy.
- Że co?! - oburzył się zaraz Naruto. Serducho momentalnie mu podskoczyło do gardzieli, bo prawda mocno go zabolała. Jednak starał się rżnąc głupa, byleby nie dać po sobie znać, że to go ruszyło. - O co ci chodzi? To ma być twoja zagrywka? Jeżeli chcesz wiedzieć, to nie rzucam słów na wiatr, debi...
Gadatliwe wargi mało inteligentnego mężczyzny zostały stłumione przez dość mocny całus bruneta, który miał szczerze dość tej całej dziecinady. Przejrzał go i był tylko ciekaw, jak ten będzie się wymigiwał od własnych przekonań i uczuć. Musiał przyznać, że takie coś było w jego wykonaniu bardzo urocze - to jak szukał wymówki, a on i tak znał prawdę. Chyba nie znalazłby innej okazji, aby przeżyć podobną scenę do tej.
Uzumaki natychmiast oniemiał i zgłupiał jednocześnie, o ile był w stanie bardziej stać się głupi niż był. Czyżby śnił na jawie? Czyżby ten cham, zapatrzony w siebie dupek to robił? Aż z ciekawości uszczypnął się w bok, aby dojść do wniosku, że to nie był sen. Na Boga, sam nie wiedział, czy się cieszyć, śmiać, czy płakać - choć to ostatnie wydawało się w tej chwili najbardziej na miejscu, zważywszy na to, że Naruto miał na uwadze niecną intrygę zdemaskowania siebie przez Sasuke. Starał się nie skupiać na tym, że coraz to bardziej żarliwe wargi bruneta przygniatały jego malinowe usta, drażniły językiem i ogólnie sprawiały, że w głowie blondyna powstawał mętlik i coraz ciężej było powstrzymać się przed okazaniem aprobaty. Oddech stawał się coraz cięższy i cięższy, a poliki przybierały rumiany odcień.
To zdecydowanie szło w odwrotnym kierunku niż miało iść.
- Sa-sasuke! - sapnął blondas, wierzgając łapami, byleby tylko ten natręt raczył odsunąć się chociaż na centymetr. - Co ty wyprawiasz, co? - Starał się uspokoić swój niespokojny oddech. - Przecież to ja miałem...
Uchiha przytknął wskazujący palec do czerwonych, od żarliwego całusa, ust przyjaciela.
- Uspokój się, idioto. Ty nie potrafisz doprowadzić spraw do końca.
- Bo mi nie dajesz - wymamrotał przez irytującego palucha. 
Sasuke wziął głęboki wdech.
- Co ja mam biedny poradzić, gdy aż się prosisz, by ci pomóc? Wyglądasz jak cnotka wtedy. - Wzruszył ramionami jakby nigdy nic, nie ukazując po sobie ani cienia uśmiechu, czy grymasu. W ten sposób chciał wprowadzić w Naruto nutkę niepewności i kolejnych zmagań z teoriami na temat myśli czarnowłosego towarzysza. 
- Pomóc? - odezwał się niepewnie po dłuższym czasie, gdyż zapomniał języka w gębie po takiej odpowiedzi. - A-ale przecież... - zamilkł w ostateczności, kiedy wścibskie dłonie Uchihy wtargnęły pod materiał spodni, by zatrzymać się na pośladkach chłopaka i ze złośliwym uśmiechem zacisnąć szczupłe palce na nich. 
- Cii... Już ci mówiłem. Masz się uspokoić.
Sasuke obserwował to z rozbawieniem, śmiejąc się w myślach, że wcześniej tego nie dostrzegł. Trochę ciężej to rozpoznał u blondasa, bo, w przeciwieństwie do Sakury i pozostałej reszty gromady dziewczyn co mogą pochwalić się tylko swoją łatwością, ukrywał to dość dobrze i w miarę długo, a to niesamowicie zaskoczyło Uchihę. Nigdy nie podejrzewałby o to przyjaciela, że i on również pała rządzą do tej samej płci. Każdy wiedział, że nierozgarnięty życiowo chłopak podkochiwał się w brzyduli zwanej Haruno, a tu proszę - niespodzianka. Pretekst? Przykrywka? A może biseksualizm, którym nie chciał się chwalić, hm? Sasuke pragnął dzisiaj dowiedzieć się wszystkiego o Uzumakim, bo tego to tak nie pozostawi. Zmarnowałby szansę na tak szczerą rozmowę, której żadna strona nie podjęłaby się, bo po co wracać do czegoś po czasie? Kolejne wymówki, kolejne tłumaczenia. 
Uzumaki nigdy nie wpadłby na to, że jego przyjaciel był gejem i to w najczystszej postaci. Niby tak; odstraszał od siebie cycate adoratorki, tłumacząc im, że nie grzeszą rozumem, ale za to śmierdzi od nich dziwkarstwem, a on nie tykał zużytych przedmiotów. Zazwyczaj panny uciekały z płaczem lub podejmowały inne próby zarwania do przystojnego potomka rodziny Wachlarzu. Z jednej strony Naruto cieszył się na taki obrót sprawy, zaś z drugiej miewał wątpliwości. Zapewne obecnie zamienił się umysłem z kobietą, która przeżywała paskudną miesiączkę, bo w sposobie myślenia mało co się od takowej różnił. Nie umiał się na nic zdecydować. 
Wargi bruneta ponownie rozpoczęły wędrówkę tym razem po płonących od rumieńców policzkach, z satysfakcją dostrzegając lekkie wzdrygnięcie się blondyna na tak mały ruch. Nie przerywał jednak, kontynuując, ustami sięgając za ucho, by tam drażliwie czubkiem języka zaznaczyć mokry ślad, który wywołał u kochanka gęsią skórę. Skomentowałby to, ale usta jak i język miał w tejże sytuacji zajęte.
Jedna dłoń wysunęła się spod bielizny i spodni, by zahaczyć o lekko umięśniony brzuch i sunąć nią coraz wyżej, aby zatrzymać się na różowym sutku. Opuszki palców lekko uszczypnęły jeden z nich, by zaraz zakleszczyć się na nim i rozpocząć czułości na tym skrawku ciała. Gdy tylko zaczął męczyć brodawkę blondyna, obracając ją, podszczypując, z krtani przyjaciela wydobył się cichy pomruk. Brzmiał, jakby Uzumaki się poddał i nie zamierzał kryć tego, że podobały mu się zagrywki Sasuke, który natomiast słuchał i obserwował towarzysza z ukrywaną... radością? Prędzej wesołością. 
Po raz kolejny błękitnooki został przekręcony, by leżał posłusznie na plecach. Uzumaki z westchnięciem zauważył, jak ciepłe i szorstkie ręce Uchihy opuszczają swoje miejsca. Spojrzenie obu przyjaciół skrzyżowało się, gdy starszy z nich postanowił usiąść na biodrach temu młodszemu, bardziej uległemu. Żaden z nich nie spuszczał wzroku od tego drugiego, jakby toczyli wzajemną bitwę. Czyżby Naruto łudził się, że Sasuke nie wiedział o tym, że jemu podobało się to? 
Bezceremonialnie Sasuke zacisnął dłonie na kroczu Uzumakiego, kiedy tylko lekko się z niego zsunął, by tego dokonać. Obserwowanie zmian na twarzy jasnowłosego było niezwykle zadowalające i ciekawe, zważywszy na to, że jego uczucia na twarzyczce mieniły się jak w kalejdoskopie. I pomyśleć, że to on miał być dzisiejszego dnia na dole, a ten głupek na górze. Znając siebie, z tego spotkania pozostałby niesmak, bo ciężko doprowadzić Sasuke do zmiany wyrazu lica - teraz też niczego po sobie nie pokazywał. Jeszcze Naruto zraziłby się i co? Jeszcze strzeliłby focha i przez tydzień nie odzywałby się o niego i co? Chyba z nudów Sasuke zacząłby przyjmować podrywy dziewcząt, by wzbudzić zazdrość u przyjaciela.
Naruto wziął głęboki wdech, gdy tortura powróciła. W tempie żółwia paluchy rozluźniły się, aby z powrotem zacisnąć się. I tak w kółko. Z początku znów blondyn powstrzymywał się przed cichymi pojękiwaniami, ale z czasem zaczęło robić się to coraz bardziej przyjemne i jednocześnie wkurzające, nie potrafił się powstrzymać. Elektryzujące dreszcze rozchodziły się po całym ciele, kumulując się w jednym miejscu - podbrzuszu. Przez to wszystko zaczęło być mu gorąco, pragnął więcej, a co najgorsze - miejsca w bieliźnie i spodni było mniej. 
Przysięgam, zabiję cię, Sasuke, po tym wszystkim! 
Nie wytrzymał tego momentu, w którym ręka Sasuke zacisnęła się na gorącym palu. Sam nie wiedział, kiedy zdążył zsunąć z niego odzież, aby móc dostać się do pragnącej czułości męskości. Oczywiście w tym całym zdarzeniu ucierpiała dłoń Naruto, bo boleśnie się na niej zagryzł, w cholerę zawstydzony poczynaniami przyjaciela. Oddech zrobił się momentalnie gwałtowny i nierównomierny, zależny od ruchów Uchihy. A ten wcale nie zamierzał dać szybko spokoju Naruto; większą frajdę sprawiało mu to, aby sam poprosił go o to, żeby skończył. Ot, taki cios na honorze  i psychice Uzumakiego. Dlatego puściwszy penisa, opuszkami badał jego strukturę, dokładnie badając widoczne żyły i napiętą skórę i mięśnie. Od czasu do czasu postanowił podrażnić żołędzia kochanka, delikatnie podszczypując go, smyrając. A przez ten czas Uzumaki ledwo oddychał i miał wrażenie, że zaraz wyjdzie z siebie i stanie obok. To stawało się coraz bardziej nie do wytrzymania, co skutkowało niekontrolowanymi pojękiwaniami i pojawieniem się potu na całym ciele.
- Cienko - nie powstrzymał się od komentarza Sasuke. - Naprawdę, cienko. To początek, a ty już zachowujesz się jak dziwka. - Uniósł ciekawy brew do góry, biorąc gwałtownie do ręki drżące prącie. blondyna. - Już, już. Skrócę twoje męki.
- Ty... dupku! - wyjęczał biedny Naruto. Tak dać się znokautować. Jeszcze ta gwałtowność spowodowała machinalne zatrzaśnięcie się zębów, żeby nie wydusić z siebie żadnego odgłosu. Oczywiście nie trafił i zahaczył z całą siłą o dolną wargę, powodując, że jego usta powoli zapełniały się metaliczną cieczą. 
Dziwne zachowanie nie przeszło obojętnie Sasuke, bo ten zaraz przylgnął wargami do skaleczonego idioty, aby bezpardonowo wtrącić się swym językiem do wnętrza i zacząć gładzić zakrwawione wgłębienie szorstką powierzchnią języka. 
Z przyjemnością Uchiha wsłuchiwał się w pojękiwania, pomruki i westchnięcia tłumione przez kolejny żarliwy pocałunek, jak ten zdecydował się przyspieszyć rytmiczne ruchy dłonią. Pozwolił Naruto wygiąć się w łuk przytłoczony przez nieopisaną rozkosz, aby zaraz mógł dojść z głośnym jękiem w dłoń Uchihy, brudząc ją tym samym. 
O Boże... - Zasłonił twarz rękoma Naruto. - Ja naprawdę go zabiję...
Sasuke odsunął się na bezpieczną odległość, siadając na posadzce, tuż przy łóżku. Nie widziało mu się oberwał poduszką czy pilotem od telewizora. Za bardzo cenił swoją idealną twarzyczkę. Gdy blondyn dochodził do siebie, brunet bez zastanowienia wytarł oblepioną sokami dłoń o pościel Uzumakiego. W końcu to było jego mieszkanie, więc o czyszczenie tych plam martwić się nie musiał. A nim blondyn się skapnie, że takowe istnieją, to ciecz dawno wyparuje. O ile w ogóle przejąłby się stanem świeżości poszwy. 
Naruto już myślał o zemście na swoim przyjacielu. Nie przeczekał nawet na odsapnięcie, bo ręka go świerzbiła od zadania jakichś głębokich ran brunetowi. Sądził, że to, co zrobił z nim przed chwilą, było totalnym przegięciem. Jeszcze go tak zostawił nagiego samemu sobie, nie kwapiąc się do założenia mu bielizny chociażby. No co? Zdjął, to równie dobrze mógłby i założyć, do jasnej anielki.
- To jak? Poddajesz się, kretynie? 
- Ty... ty... - nie wiedział, jakim go określeniem uraczyć. - Ty debilu do kwadratu! Nigdy się nie poddam! - Naruto poderwał się na równe nogi, by zaraz zlokalizować Sasuke i rzucić się na niego bez zbędnego gadania. - Zapłacisz za to! 
- Trochę grzeczniej i łagodniej! Myślałeś, że dam ci fory? Po za tym... - I tutaj onyksowe oczy błysnęły. - Wiem już mniej więcej, co w tobie siedzi, Naruto. Podobam ci się, co?
- Ani trochę!
- Nie bądź taki bez uczuć. Widziałem, że nie oponowałeś wtedy, gdy cię pieściłem, no i ci się podo...
Teraz to Naruto przerwał mu krótkim całusem. 
- Zamknij się - oburknął blondyn, a te cholerne plamy na polikach jak były, tak były. - No dobra... Przejrzałeś mnie. Zadowolony?
- I to bardzo. Tylko powiedz mi. Dlaczego wcześniej mi nie powiedziałeś, że kręcą cię chłopy? Dobrze wiesz, że nie wyśmiałbym cię. No i ta akcja z zakładem byłaby wtedy zbędna. 
- Dobrze wiesz, że takie tematy nie są mi na rękę! No i kto normalny gada z kimś o czymś takim? - Odsunąwszy się od Sasuke, nałożył na siebie z powrotem tamtejsze gacie i porty. 
Uchiha w ciszy lustrował podczas tej czynności Naruto.
- Dalej cię nie rozumiem.
- Och, no... - Wywrócił oczami, siadając tuż obok niego na zimnej podłodze. - Nie widzisz tego, że podobasz mi się, idioto? No bo wiesz, ty i Sakura... No ten... Nie jesteście tacy sami... Ale ty... No... Ehm... - Swoim zachowaniem przypominał Hinatę, bo oprócz plątania się, rumieńca, zaczął bawić się własnymi palcami.
No cnotka, po prostu cnotka. 
Sasuke rozczulił taki widok przyjaciela. Pragnąc mu przerwać, zbliżył się do niego z zamiarem ucałowania jego czoła. Odgarnąwszy zbędne w tym geście kosmyki włosów, zrobił to, przy okazji pozwalając sobie na ciche zamruczenie niskim głosem niczym jak kocur. 
Szach mat, kretynie. 
Uzumaki z gracją jak u goryla odskoczył od zdezorientowanego Uchihy, który zastygł w powietrzu z ustami ułożonymi w dziubek. Kąciki warg u blondyna uniosły się ku górze, ukazując tym samym triumf z powodu wygranej. 
- Co tu się, do kurwy, stało? - spytał najgrzeczniej jak potrafił Uchiha, przywołując się do porządku.
- Wygrałem, to się stało! - Wycelował w niego palcem. 
- Co? - spytał głupio, nie mając gotowej pyskówki na coś takiego.
- Gówno! Zasady był proste; musisz wydobyć z siebie odgłos zadowolenia i muszę ja to u ciebie sprawić. A co to było przed chwilą? - Zachichotał. - A ja się wcale nie poddałem. To, że macałeś mnie po penisie nic nie zmieniło. Mnie ta umowa z jęczeniem nie dotyczyła.
No tak. Ale się dałem... Ech. 
- Dobrze. - Klasnął w dłonie. - Wygrałeś. Brawo, brawo... Ta. Niech ci będzie. - Nie ukazał po sobie odrobiny zaskoczenia, choć w umyśle działo się całkowicie co innego. Stracił czujność, po prostu. - To czego sobie wygrany życzy, hm? 
Tutaj blondyn uśmiechnął się rozbrajająco, a po plecach Sasuke przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Ten wyszczerz nie świadczył niczego dobrego.
- Skoro już wiesz, że się w tobie podkochuję, idioto, to będziesz musiał... No nie wiem... W końcu masz przez tydzień robić to, co ci teraz rozkażę. Może... - Nachylił się nad jego uchem. - Będziesz ze mną chodził, co? - Był ciekaw, jak zareaguje Sakura, gdy zobaczy ich razem, trzymających się za rączki lub całujących na pożegnanie. Wściekłaby się. Zresztą nie tylko ona, lecz pozostałe fanki ciemnowłosego. 
- Ależ ja nie muszę udawać. - Chwycił go za koszulkę, przyciągając jeszcze bliżej jego twarz wprost do jego ust. - Będzie ciekawie... 
Po raz trzeci ich usta złączyły się, tym razem chcąc zapieczętować nowo powstały związek przez głupi, idiotyczny zakład. 

7 komentarzy:

  1. Sasuke opisałaś w dechę zresztą tak jak i Naruto. Jak ja bym pisała podobnego one shota pewnie nie umiałabym wymyślić dobrego zakończenia, a ty stworzyłaś to w taki sposób, że ten element tutaj jest i pasuje idealnie. Nic tylko schrupać. <3 Nie mogę się doczekać kiedy dodasz tu swoje kolejne dzieła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak myślisz? ;-; Dla mnie charakter Sasuke jest trudny do odzwierciedlenia, dlatego jestem szczęśliwa, że komuś się mój Sas podoba. xD
      Dziękuję za miłe słowa, kochana ♥ ~!

      Usuń
  2. Kobieto,
    Przeginasz!
    To jest po prostu świetne *-*
    Najbardziej podobała mi się końcówka ;D
    Generalnie to już chcę zobaczyć minę Sakury XDD
    Czekam na więcej!! ;*
    Ma być więcej pocałunków. Tyle. Dziękuję X'D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, że ci się końcówka podoba, bo ja uważałam, że jest tandetna. xD
      Sakura będzie miała jeszcze okazję zrobić karpia na widok całujących się Saska i Narda.
      Spoczko. xD

      Usuń
  3. W końcu jakieś porządne SasuNaru ! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Słitaśne ( ͡° ͜ʖ ͡°)

    OdpowiedzUsuń