14.03.2016

„Motyl” #1

Ostrzeżenie: Dość nietypowy fanfik. Radzę uważać, bo może nie wszystkim się spodobać (nie chcę spoilerować).

Noga blondyna nerwowo drgała, a dłoń męczyła zużytego peta, obracając go w palcach. Naruto myślał o czymś zawzięcie. Jeśli mógłby, to wypaliłby całą pakę tego świństwa, ale później zostałby się bez niczego, co skutkowałoby przedwczesnym zgonem z braku ilości tytoniu w uzależnionym organizmie. Leniwy wzrok Uzumakiego spoczął na koleżance z drużyny, która najwyraźniej miała czekanie w głębokim poważaniu, bo poprawiała swoje różowe pasma włosów; w końcu co powiedziałby jej książę, gdyby zobaczyłby ją w takim! stanie. Sam sobie się dziwił Naruto w jaki sposób myślał, ale życie go tego nauczyło. Nie wypada być bezkreśnie miłym, bo od kochanego życia dostaje się wtedy bardzo mocno w mordę. A tym życiem często okazywała się zdruzgotana Sakura, która w akcie desperacji potrafiła góry przenosić i zrzucać je na Uzumakiego. 
Myśli błękitnookiego skupiały się na Kakashim i na Sasuke, którzy coś ostatnio uwielbiali się spóźniać. U Hatake było to zrozumiałe, bo tego mężczyzny nikt nie rozumiał w zespole, tak u Uchihy było to... dziwne. Niegdyś to on zawsze pierwszy zjawiał się na misjach, a teraz nawet wychowawca był zmuszony odczekać te pół godziny na podopiecznego. 
Naruto z bananem na twarzy wyobrażał sobie, że Sasuke zaczął wreszcie zarywać do panienek i gorące, nieprzespane noce go tak dobijały i sprawiały, że zasypiał na wyznaczone godziny. A teorię tę potwierdzały wory pod oczami szanownego pana Uchihy oraz zapach damskich perfum. Blondas nie dzielił się z nikim swoimi domniemaniami, bo domyślał się, jakby mogła zareagować Haruno, która łudziła się, że jeszcze zdobędzie skamieniałe serce zadufanego w sobie Sasuke. 
Naiwna jak zawsze. Chyba nigdy się to nie zmieni. - Westchnął, wyrzucając wreszcie ten biedny, niczemu nie winny, pet z łap za siebie. W wielkim stylu zaczesał cuchnącymi palcami swoje sterczące, blond kosmyki włosów, w ten sposób naśladując zirytowaną Sakurę. A tak naprawdę, to, serio, ten wiatr zaczynał robić się coraz bardziej męczący.
- Ej, Naruto - zaczepiła go Sakura. - Co oni wyprawiają? - spytała się, choć wiedziała, że nie uzyska satysfakcjonującej odpowiedzi.
- Nie wiem. Może się razem miziają? Ała! to bolało, wiesz?! - Ta uwaga spowodowała oczywistą reakcję u uczennicy Tsunade; solidne uderzenie otwartą dłonią w policzek. 
- Nie żartuj sobie tak! A może coś im się stało, pomyślałeś o tym?! 
- Ta... jasne - szepnął do siebie, bo nie widziało mu się oberwać kolejny raz w drugi polik. Trzymając się za pulsujący ślad po uderzeniu, zauważył kątem oka nadchodzącego Hatake. 
Białowłosy nie spieszył się, bo sam dostrzegł, że kogoś brakuje do pełnego składu. Nie dziwił się na takowy stan rzeczy, bo chyba jako jedyny z całej tej gromady wiedział o powodzie, dla którego ostatnio Uchiha zaczął się spóźniać. Ale na prośbę milczenia nic nikomu nie miał zamiaru mówić, więc pozostało rżnąć głupa przed podopiecznymi. I tak nie umieli dostrzec kłamstwa na twarzy i w głosie Kakashiego, co mu znacznie ułatwiało tę sprawę z tajemnicą. 
- Yo. - Tradycyjnie się przywitał, unosząc lekko do góry prawą dłoń w geście powitania. - Widzę, że jak zwykle w komplecie. 
- Proszę pana, niech pan nie żartuje! - odezwała się Sakura, zaczynając odchodzić od zmysłów. - Ja tutaj się martwię! 
- Nie masz o co, Sakura. Spotkałem go po drodze i zaraz powinien się tutaj zjawić. Kochany braciszek zapomniał zrobić zakupy i musiał się teraz pofatygować o to sam Sasuke. 
Nastała głucha cisza po tych jakże przekonujących wytłumaczeniach Kakashiego. Naruto jak i Sakura najwyraźniej nie dali się na to nabrać, mając skwaszone miny.
- Kłamiesz - odpowiedzieli niemalże w chórze, przerywając ten moment zadumy. 
Dwójka towarzyszy powiedziałaby coś więcej, gdyby nie zauważyli nadchodzącego bruneta. Nie wyglądał na zmachanego, zmęczonego ani zziajanego, więc tłumaczenia Kakashiego można było uznać teraz za wierutne kłamstwo. Jednak nauczyciel nic się nie odezwał, pozwalając Sasuke na wejście smoka. Wymienili się obaj spojrzeniami, jakby przekazywali pomiędzy sobą jakieś informacje, co nie umknęło uwadze Naruto. Blondyn zaczynał wyczuwać coraz większy szwindel, natomiast Sakura była tak zajęta zachwytem nad chłopakiem, że przez myśl nie przeszło jej czegokolwiek podejrzewać. Uzumaki miał już się do koleżanki odezwać, ale ta szybko podbiegła do Uchihy, przytulając się do jego prawej ręki, co wyglądało nieco komicznie; zmęczony życiem Uchiha z różowym wrzodem na prawym boku.
Sasuke miał się odezwać, lecz lament Sakury skutecznie wybił mu to z głowy.
- Tak się o ciebie martwiłam! Dlaczego każesz mi się tak martwić, co?! - Odsunęła się od niego, zakładając ręce na piersiach. - Masz tego więcej nie robić! 
- Powiedzmy - skwitował krótko Sasuke, nawet jej nie słuchając. Wyminął Haruno, która chciała storpedować go większymi żalami. - Cześć, Naruto, Kakashi. 
- Co tak wcześnie? - rzucił zgryźliwie Naruto, nie kryjąc swojego złośliwego uśmieszku. - My tu właśnie rozgrzewkę mamy, no i myślimy co zjeść na obiad, bo się zmęczyliśmy. 
- Idiota jak zwykle w formie... - Za Sasuke grzmiała złowrogo Sakura, krzycząc "Naruto!", jednak wszyscy ją zignorowali. - To jak, idziemy, Kakashi? - spytał się Uchiha, poprawiając przydużą bluzę na sobie, co uważnie obserwował Uzumaki.
Odkąd blondas pamiętał, to Sasuke często ubierał luźne ciuchy. Nigdy też nie wykazywał chęci na zdjęcie tych szmat z siebie, gdy gorąco niemalże zabijało wszystko i wszystkich. Pamiętał, jak kiedyś zatrzymali się w malutkiej wiosce na totalnym pustkowiu podczas zadania i, oczywiście, Sasuke zażądał oddzielny pokój w gospodzie. A ile się stroił w łazience rano... Z początku Naruto myślał, że Sasuke jest gruby i się tego wstydzi, ale z czasem zaczął myśleć poważnie; może ma blizny? Albo po prostu wstydził się, bo sam siebie nie akceptował? Rety, dziwnie to zabrzmiało, ale wszystko mogło okazać się prawdą. No i Uzumaki obawiał się, że ta cała szopka z ciuchami była zamieszana w to całe spóźnianie się przyjaciela. A nie od dzisiaj o tym myślał, lecz wcześniej bagatelizował te domniemania, a teraz... a teraz Uchiha zaczynał coraz to bardziej dziwacznie się zachowywać.
Cóż, czas pokaże. - Naruto wyjął z kieszeni spodni paczkę papierosów. - Będę cię obserwował, Sasuke. 

***

Tytoniowy dym ulatniał się tak szybko jak się pojawiał. Blondyn brał szybkie i głębokie wdechy, podziwiając ten paskudny smak papierosów. Z czasem, gdy zaczęło mu się nudzić, zaczął krzywić usta przy wypuszczaniu dymu, jakby chciał coś ze śmierdzącej chmury utworzyć. Jednak nic oprócz bezkształtnej masy mu nie wychodziło. Porzuciwszy podirytowany to zajęcie, spojrzał zaintrygowany na Sasuke, który trzymał się na uboczu. Natomiast Sakura i Kakashi rozmawiali ze sobą, choć Naruto nie zagłębiał się w sens ich rozmowy, skupiając całą swoją uwagę na tajemniczym koledze. 
- Sasuke. - Zwolnił, aby wyrównać z nim chód. - Gdzie cię dzisiaj wcięło, co? - Miał prawo o to pytać, bo raz, że się o niego martwił jak o kumpla, to dwa, że poczuł się niejako urażony brakiem wytłumaczenia się przez Uchihę.
- Niech cię to nie interesuje.
- Ale ja jestem ciekawy, no! Zawsze się spóźniasz z godzinę, a dzisiaj to był cud, że zaraz po panu Kakashim się pojawiłeś - zauważył trafnie Naruto. - Wiesz, mnie możesz wszystko powiedzieć. Ja jestem obiektywny, nie jak Sakurka. 
- Ty i obiektywizm? Ty wiesz w ogóle, co to znaczy? 
- A ty wiesz, co to jest zegarek i budzik? - odwarknął blondyn, robiąc kilka szybszych kroków, bo coś czuł, że nie dogadałby się z nim. Zresztą jak zwykle.
Uchiha odpowiedziałby mu, ale nie miał sił się sprzeczać z Uzumakim. Cokolwiek nie powiedziałby, byłoby źle. Doskonale znał błękitnookiego i dojście z nim do porozumienia bywało naprawdę ciężkie i nieznośne. Choć zmienił się i to mocno przez te kilka lat, to dalej w głębi duszy pozostał dzieckiem i właśnie to dziecko często się przez niego przemawiało. Uchiha uważał to za cechę rozpoznawczą u Uzumakiego tak jak u niego był spokój ducha i opanowanie. Dwa różne światy, a pomimo tego dalej byli w stanie na siebie patrzeć. Ba, przecież oni nazywali się najlepszymi przyjaciółmi.
Onyksowe oczy spojrzały beznamiętnie na zachmurzone niebo.
Ciekawe na jak długo to wszystko się utrzyma... 

***

Załatwienie spraw poszło dość opornie i ciężko. Z początku wydawać mogłoby się, że walka ze zwykłymi ludźmi, co tylko miecz na oczy widzieli, będzie prosta jak kij od miotły. Jednak zaskoczenie wzięło górę, gdy drużyna siódma zauważyła, że to wszystko było pułapką i mieli do czynienia z o wiele groźniejszymi oponentami, aniżeli ze zwykłymi mieszkańcami odludnej wioski. Lecz wygrana była przesądzona, kiedy to kilku mężczyzn rzuciło się na Haruno w celu szybkiego pozbycia się jej, bo przekonani byli, że jak kobieta, to musi być słaba. I nie mylili się za bardzo. W obronie stanął Sasuke i chcąc, nie chcąc, oberwał ostrym narzędziem w brzuch. Nie pozwoliwszy się dotknąć przez medyka, odsunął się, żeby móc obserwować walkę z oddali, bez obawy o dalsze rany. Naruto i Kakashi ze zmęczeniem i kilkoma siniakami wrócili, gdzie jeden z nich miał w dłoni spory worek z pieniędzmi. 
A wszystko toczyło się o ukradzione złoto z innej, równoległej mieścinki i kiedy słowa porozumienia odbijały się jak groch od ściany, miasto podjęło taką, a nie inną decyzję, by wezwać kogoś do pomocy. I tak o to czwórka bohaterów z Konohy wracała do miasta ze zgubą i ogromną chęcią powrotu do rodzimej osady. 
Sakura, winiąc siebie o stan zdrowia ukochanego, chciała nawet i siłą zaciągnąć go do krzaków i wyleczyć, bo krwawiąca rana niczego dobrego nie świadczyła. No... musiała oddać swój różowy sweter, żeby Sasuke nie zakrwawił się na śmierć. I tak o to z różowego zrobił się brunatnoczerwony, zatracając swój idealnie landrynkowy kolor. Jeśli Naruto doprowadziłby do takowego stanu, to byłoby pewne, że zginąłby nie od ran, a przez piąchę koleżanki lub w ogóle nie podałaby swojego cieplutkiego, urodziwego sweterka. Jednakże był to Sasuke i Sakura poczuła, że to świetna okazja do zaimponowania i wynagrodzenia krzywd Uchisze. A brunet miał to, tak szczerze, wszystko gdzieś. Nie obchodziło go, co myśli sobie zawzięta i uparta dziewucha. Marzyło mu się znaleźć w ciepłym pokoju i wziąć relaksującą kąpiel. Cieszył się, że kunai nie rozerwał całkowicie bluzy i materiału na klatce piersiowej, bo prawdopodobnie zapadłby się pod ziemią. To cud, za który dziękował Bogu, że wszystko potoczyło się tak, a nie inaczej.  Szczęście w nieszczęściu. Teraz, zamiast przejmować się stanem swoich rzeczy, mógł martwić się o stan swojego zdrowia, bo utracił trochę tego karmazynowego płynu i zaczynał odczuwać skutki tego, mając na myśli zmęczenie. 
Oczom całej grupy ukazała się dość zaniedbana kamienica. Był to dobry znak, bo prawdopodobnie znajdowali się na miejscu oddania ważnego skarbu, chociaż nie pomyśleliby się, że mieścina, mając tyle pieniędzy, nie zainwestowała w renowację budynków. A że ciemność zaczęła zapadać wraz z nocą, to miejsce zaczęło robić się mało przyjazne i wręcz odstraszające. Jakby weszli do terenu dawno opuszczonego, choć zadbane drzewa, krzaki i kwiaty pokazywały co innego, że jednak ktoś tutaj jest. 
Z dość dużego domu wyszło przepiękne dziewczę bardzo kontrastujące się z okolicą. Jej zadbane blond włosy beztrosko opadały na jej ramiona, a na sobie miała bladozieloną suknię do kostek tak zwiewną, że każdy podmuch wiatru wprawiał ją w taniec
- Dzień dobry! Jesteście zapewne z Konohy, mam rację? - Jej poliki momentalnie zarumieniły się, a usta wykrzywiły w lekkim uśmiechu. - Jestem Sawako, córka właściciela tego miasta. Obecnie jest po za granicami i poprosił mnie, bym odebrała skarb.
- Tak, jesteśmy właśnie stamtąd. I tu mamy waszą własność. - Naruto bez pomyślunku podał ciężkawy worek drobnej kobiecie, na co zaraz odezwała się Sakura:
- Pomyślże trochę! Może zaniósłbyś sam, a nie dawał coś tak ciężkiego kobiecie? Szacunku trochę.
- Nie trzeba. Bardzo wam dziękujemy. - Sawako ukłoniła się. - Dużo zrobiliście, odbijając naszą wartość od tych złodziei. Bo wiecie... jesteśmy z nimi w konflikcie i sami potrzebowali odrobinę złota. A jak widzicie, zbieraliśmy dość długo i sporo rzeczy nadaje się do remontu. 
Sasuke trochę gorzej się poczuł, przez co był zmuszony usiąść na lekko mokrawej ziemi. Zauważyła to Sawako, która odrobinę się zszokowała stanem mężczyzny. 
- Nieważne - wymamrotała, kończąc tym samym dyskusję na tamtejszy temat. - Lepiej idźcie do naszej gospody. Jest tuż obok, po prawo. - Zmartwiła się brunetem, jednak miała inne sprawy na głowie; zanieść sporą sumę pieniędzy do domu i zamknąć w sejfie, by znowu nie przyszło komuś do głowy odebrać jej to sprzed nosa. Dlatego niemalże nakazała czwórce, żeby poszli odpocząć, bo nie narazi rannego na tak długą drogę w nocy. Bez odpoczynku i opatrzenia.
Jak mogli się sprzeciwić? Posłusznie więc poszli w kierunku gospody, uprzednio Naruto biorąc Sasuke niemalże pod pachę. 

***

Oburzenie różowowłosej sięgnęło zenitu. Sama w Kakashim w jednym pokoju? Jest dziewczyną, do cholery! A nawet jeśli, to wolałaby być przy boku swojej miłości życia, a nie z nauczycielem. 
- Zgłaszam sprzeciw! Dlaczego ten debil ma być z Sasuke?! - Wskazała paluchem wprost w zażenowanego blondyna, który wstydził się za zachowanie koleżanki. - Dlaczego ja nie mogę być z nim, no?! Tobie zawsze wszystko się udaje, Naruto. Ale wiesz co dokładnie? Zniszczyć moje marzenia i plany! Zawsze się wtrącasz!
- Spokój, spokój. - Hatake starał się jakoś rozładować tę napiętą atmosferę. - Zrozum, Sakura, że są tylko dwa wolne pokoje, no i Naruto będzie lepszym kandydatem dla Sasuke, bo...
- Bo jesteś wstrętna i mam cię dość - Sasuke nie wytrzymał tego paskudnego jazgotu i w tej sytuacji z chęcią zamordowałby dziewuszysko, które darło się wniebogłosy i odwalało scenę wziętą prosto z komedii. - Chodź, Naruto - polecił kumplowi, żeby ten nie stał jak ten dupek i zaprowadził go na górę do ich pokoju.
A Sakura sobie tak stała z rozdziawionymi ustami w niemym szoku. Totalnie skamieniała po usłyszeniu tych słów, jakby momentalnie świat rozpadł jej się na kawałki.
- Jestem, jakby co, w naszym pokoju. Daj znać, gdy ci przejdzie. - I Hatake postanowił się ulotnić, sam zastanawiając się, czy jego podopieczni są aby już dorośli, czy jeszcze nie wyrośli z czasów Akademii. 

***

Sasuke wreszcie miał czas przemyśleć sobie wszystko, co nieco, gdy został sam w malutkiej łazience. Dzisiejszy dzień nie należał do najprzyjemniejszych i na dodatek nabawił się rany podczas misji. Świetnie. Jakby nie posiadał wystarczająco problemów, które prawdopodobnie będą prześladować go do końca życia. Teraz, gdyby nie posiadał osobowości gbura, zapewne Naruto nie odklejałby się od niego zapewne do zdania raportu Tsunade z tego zadania. Uzumaki również martwił się o przyjaciela i jedynym sposobem na pozbycie się go, było wysłanie blondasa do pobliskiego sklepu w celu zakupu dobrej, malinowej herbaty pod pretekstem, że tylko ją Sasuke pije. No co? Przecież już nie krwawił, a taka troska była upierdliwa. Nie potrzebował drugiej Sakury obok siebie.
Uchiha przemył wannę prysznicem, po czym odkręcił kurki w celu napełnienia jej gorącą wody najlepiej po brzegi. Brunet był przemęczony, obolały i marzył o chwili odpoczynku i śnie. 
Podczas, gdy strumień wody głośno szumiał, sięgnął dłonią do zapięcia bluzy. Na chwilę zawahał się, sprawdzając, czy ktoś aby na pewno nie przechodzi. Wyczuwał niby czakrę Sakury i Kakashiego, ale oni zapewne przebywali we własnym pokoju, dlatego nie zawracał sobie nimi głowy Uchiha. Chociaż miał wątpliwości; zawsze ogarniał go lekki strach, kiedy musiał rozebrać się w obcym miejscu. nie wiedziałby, jakby zareagował, gdyby ktoś poznał tajemnicę; powód, dla którego Sasuke tak bardzo od wszystkich się oddala; dla którego nie pozwala zaglądać innym sobie pod koszulkę; dla którego... jego życie stało się piekłem.
Wziąwszy głęboki wdech, rozpiął zniszczoną już bluzę, po to by powolnie ją z siebie zdjąć. Ręce mu drżały, a oddech przyspieszył. Żeby mieć to już z głowy - szybkim ruchem zrzucił z siebie czarną koszulkę. Poliki nastolatka ze wstydu przybrały kolor czerwony. Ilekroć patrzył na materiał zakrywający klatkę piersiową, wszystko zaczynało mu się przypominać, a miał ją przecież cały czas na sobie. 
Kiedy połowa ciuchów leżała na ziemi, równie prędko spodnie jak i bielizna dołączyły do bluzy, koszulki i ubabranego swetra Sakury. 
Teraz zostało tylko jedno; ściągnąć te bandaże z klatki piersiowej. 
Już sięgał do nich ręką, gdy do uszu Uchihy dotarł odgłos skrzypnięcia drzwiami. Momentalnie Sasuke wryło w ziemię, trzymając w dłoniach początek materiału bandaża, który był w połowie zdjęty. Skóra bruneta momentalnie pobladła i przykryta została cienką warstwą potu. Nie wiedział, co ma zrobić. To był koniec.
Naruto również wystraszył się takiego, a nie innego widoku. Rozumiał, że Sasuke będzie nagi, ale żeby...
Miał cycki?
- O kurwa... - Zamknął grzecznie za sobą drzwi, wracając z powrotem do pokoju. Jakby nie wierzył w to, co widział. - Powinienem ograniczyć palenie... 
Sasuke miał cycki. Ja pierdolę.

9 komentarzy:

  1. Hahaha. ,,Sasuke miał cycki. Ja pierdolę." Absolutnie, fenomenalnie kocham tę końcóweczkę. Ciekawe co będzie dalej, a reakcji Saska nie da się przewidzieć. A może szczeli jakąś dziwną wymówką? xd <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajebista, nie? xDDDD
      Postaram się szybko napisać drugi rozdział tego, ale ja to ja, wszystko możliwe. ;_;

      Usuń
  2. Jest świetny ! *o* nwm jak komuś może się to nie podobać rly. ( początek ) dobra, ale ja nie o tym
    Zrobiłaś z Narucia bad boya, a z Sasuke zrobiła się kobietka w dechę, nie taka Sakura rumiana i obrzydliwa.
    Nic tylko ich chrupać !!! <3<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, są przeciwnicy genderbender/hetero z par yaoi i wolę ostrzec przed ewentualnym zawodem. ;_; xD
      Nie lubię z Naruta robić sierotę losu, który nawet dobrze buta związać nie umie. Naruty najlepsze są takie wredne <3 xD Sasu i Sakura to całkowicie odmienne światy. Powiem tyle: dziewczyna będzie mieć zdziwko niezłe, pożegna się ze swoją miłością. :> xD

      Usuń
    2. Łał nareszcie znalazła się osoba która też uwielbia naruto we wredniejszej wersji i bardziej pewnego siebie ;)

      Usuń
  3. cudny rozdział :) normalnie kocham go!!Kiedy będą następne rozdziały?

    OdpowiedzUsuń
  4. BOMBA!! No tego to się nie spodziewałam!!....Ale teraz jak już wiem to jeszcz bardziej mi się to PODOBA ^^ .
    Błagam postaraj się napisać szybko następny rozdział bo nie wytrzymam, wiem jestem dziwna . Dużo weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział :)
    Kiedy następny ?
    Miną w sumie rok od poprzedniego rozdziału,ale to nic
    WaZne żeby pojawiły się następne
    Czekam z niecierpliwością ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy kolejny next ????!!!
    SUPER OPOWIADAIE ;) <3 KOCHM
    Masz talent dziewczyno bo od razu mnie wciągneło, więc pisz dalej i kontynuuj.Nie ważne że zaczełaś w 2016 , ważne że podejmiesz się pisać dalej ;)
    Chyba jeszcze czasem tu zaglądasz? Mam nadzieję.
    NARUSASU <3

    Pozdrawiam i DUŻO DUŻO Weny w kontynuacji tego opowiadanka ;)

    TsukiHana

    OdpowiedzUsuń